poniedziałek, 2 września 2013

Labour Day bez rewelacji

Dzisiejszy dzień nie był fantastyczny. Udało mi się dłużej pospać, robiłam lekcje i snułam się trochę po domu. 
To jest trudne, nie ma wątpliwości;  staram się dać sobie trochę czasu na przystosowanie, ale choć popołudnia nie są najgorsze, wciąż mam problem z porankami, kiedy jeszcze nie do końca myślę logicznie i ogarnia mnie poczucie niezasadnionego niepokoju. Mam nadzieję, że teraz naprawdę wszystko zacznie się układać, w domu, w szkole... W mojej głowie. Musi minąć jeszcze czas, ale w końcu zamiast skupiać się głównie na moich emocjach zacznę odkrywać tę amerykańską ziemię. Na razie nie umiem odpowiedzieć na tysiące pytań z cyklu "Jaka jest największa różnica między Polską a Ameryką?".
 "Yyyy, tutaj się bardziej martwię?"
 Nie sądzę, żeby to była oczekiwana odpowiedź! 
Wczoraj miałam za to bardzo miły wieczór. Był grill, przyszła znajoma rodzina, wciąż były dorosłe dzieci, które bardzo polubiłam. Szkoda, że dziewczyny nie mieszkają już w domu (ale jednak pokój dla siebie!). Siedzieliśmy długo, po prostu ciesząc się wolnym popołudniem, dobrym jedzeniem i swoim towarzystwem. Spróbowałam stek (taaak, mięso nie wywołuje u mnie wielkiego entuzjazmu...), ale skoncentrowałam się na przepysznie sałatce i cukiniach. Oczywiście przyszedł też czas na tuczenie się, bo nie odpuścili mi próbowania brownies i robienia s'mores. Powiem szczerze, że w tych ogniskowych przysmakach podobało mi się głownie robienie ich, bo chociaż nie najgorsze, są po prostu POTWORNIE słodkie!
I tak, wiem, to zdjęcie jest straszne, ale jedyne. Proszę skupiać się na dziwnych słodyczach!

A dziś, jakby tego było mało, musiałam zjeść porcję Apple Pie z lodami. Host mama powtarza, że skoro mi cały czas zimno przez tę znienawidzoną klimatyzację, powinnam troszkę przybrać wagi...

(N jak Newton oczywiście)

Zdzwoniliśmy się też z moimi rodzicami, powiedzieli sobie "Hello". 
Newtonowie w szoku:
"Oni kładą się spać o 24:00? Jak? Jak to jest możliwe? A w weekendy naprawdę wszysycy DŁUŻEJ śpią, nie tylko dzieci? I chodzą do pracy normalnie?"
Chyba zaczynają rozumieć moje przerażenie.
Dla wyjaśnienia - tutaj kultura nie tylko rannego wstawania, ale też szybkiego chodzenia spać. Chociaż nawet, kiedy mają imprezę, jak w tą sobotę, wstają koło 5:00 rano, bo jest to już nowy dzień i nie mogą spać... Tak samo w dni robocze, wstają ze wschodem słońca, jak na wsi, gdy zapieje kogut...
Wyśpię się w lipcu. Ta perspektywa mnie absolutnie wytrąca z równowagi, uwierzcie!
Ale ogólnie bardzo polubili moich rodziców i uważają ich za najdzielniejszych ludzi na świecie, którzy wysłali córeczkę na taką przygodę. 
Cóż, teraz jestem członkiem klanu Newtonów! 
Może wrócę i zrezygnuję z ukochanych, leniwych poranków w niedzielę.
Żartuję.
Haha.
Jednak miłość do mojego łóżka jest wieczna. Jesteśmy nierozdzielni. Pozdrawiam cię, kochanie, najpiękniejsze moje drewniane maleństwo!

PS: Chyba mamy tutaj młodego wokalistę... Mój pokój styka się z łazienką chłopaków i mój brat bliźniak (tylko do listopada!) właśnie rapuje pod prysznicem. Może żaden z niego talent, ale nie jest zły ;-)


5 komentarzy:

  1. Łóżeczko też Cię pozdrawia i wkrótce wyśle Ci swoje zdjęcie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba ktoś się przyzwyczaił do trzęsień i ekstremalnych emocji..
    Bardzo przyjemny La(zy)bor day. I oby takich więcej!
    Duzo smakołyków i występy wokalne...




    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieję że teraz będzie tylko lepiej!! Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. fajnie się czyta Twojego bloga, no ale ludzie z Wrocławia już tak mają ;) zobaczysz, będziesz zadowolona i zatęsknisz w lipcu za wstawaniem o 5AM :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Napisz jak jest teraz w szkole, zaklimatyzowałaś się? Masz znajomych, przyjaciół? Dajesz rade z lekcjami, dużo nauki? Jesteś zadowolona ze szkoły? (bo z rodziny na pewno ;-))
    Jak Cię przyjęli nauczyciele: bez entuzjazmu, czy ŁAŁ patrzcie mamy exchange w klasie itp.???? I las rąk do zapoznania????

    OdpowiedzUsuń