Nie musiałam nawet wiele w tym kierunku robić. Szykowałam się na rozmowy z koordynatorem, myślałam o konkretnych, uzasadnionych powodach i ogólnie byłam niepewna całej sytuacji.
Ale wszystko wyjaśniło się samo. Na pewno wiecie już, o czym próbuję napisać, oplatając potwornie (tak, wszyscy to uwielbiają!).
Ok, to może jeszcze tylko jedno naprowadzenie dla tych, którzy lubią zagadki, ale nie potrafią ich rozwiązywać (nie piszę o sobie, tak?).
Kochani wymieńcy, czy wiecie, czemu zostaliście wytypowani spośród tylu innych? Dlaczego wy, nastolatki z nieznanej Polski trafiacie tu i tam? Ja zastanawiałam się nad tym cały czas. Czemu ta rodzina? Zainteresowania trochę się nie zgadzały, może wiek, może religia?
Ja już wiem.
No dobrze, powiem to wreszcie.
Zmieniam host rodzinę.
Dzisiaj dowiedziałam się, że jutro rano jadę w godzinną podróż do koordynatorki, żeby z nią porozmawiać.
Wybrali mnie dlatego, że... Nie napisałam, ze uprawiam sport. Ponieważ nie zaznaczyłam wyraźnie, że mam jakąś silną pasję, albo że będę chciała (ojej, co za zaskoczenie!) zostawać po lekcjach w klubach lub dołączyć do drużyny.
A ja przyjechalam i wiedziałam, że w domu się w życiu nie dam zamknąć.
Spytałam moją hm, czy mogłaby mnie odebrać z kilku treningów cross country, zanim poznam jakiś znajomych.
Oświeciła mnie, że nie jest taksówką i będę musiała zapytać przyjaciół (których już mam?) o podwiezienie.
Myślę, że z ich strony nie chodziło tylko o odbieranie mnie przez kilka dni z treningów. Chyba myśleli, że będę samoobsługową maskotką, która coś opowie, zabawi dzieci, pojedzie do szkoły autobusem i grzecznie autobusem wróci.
I nie będzie potrzrebowała pójść na zakupy, poznać przyjaciół, zwiedzić okolicę, zrobić COŚ.
Cieszę się, że nie musiałam bawić się w prokuratora i oskarżać ich o każdy szczegół, żeby przekonać koordynatora (naprawdę nie mam gdzie robić lekcji!), ale nie powiem, że nie zrobiło mi się przykro.
Kurczę, to dlatego jestem w środku pól kukurydzy? Tak wygląda typowanie studentów i rodzin? Który łatwiejszy w obsłudze?
Poszłam do pokoju, nie zauważyłam nawet łez, które napłynęły mi do oczu. Płakanienjest dla mnie równie naturalne jak oddychanie! Czegóż mnie te Stany uczą ;-)
Na szczęście ja też nie byłam zachwycona tym placementem i tą rodziną. Warunkami i ich stosunkiem do mnie.
Więc udajmy, że były to łzy szczęścia. Bo naprawdę się cieszę! I jestem podekscytowana jak przed wyjazdem.
No dobrze, trochę inaczej.
Może to nowy początek mojej przygody?
Nie wiadomo, możliwe, że zmienię szkołę (to byłoby miłe widziane).
Zobaczymy, jak to wszystko się potoczy. Może potrwać troszkę, nawet kilka tygodni :-( oby jak najkrócej!!!
Trzymajcie za mnie kciuki!
Dobrze, muszę iść spać, bo jestem zupełnie wykończona tym tygodniem, a jutro wcześnie wstaję. Wyobrażacie sobie, że tydzień temu pakowałam moją walizkę? Ja zupełnie tego nie pojmuję!
Dzięki za wszystkie komentarze. Przepraszam, że na nie nie odpowiadam, ale mam jakiś problem z Ipadem i nie mogę dodawać komentarzy w 95%. Postaram się coś wykombinować, na razie dziękuję wam tutaj za dobre rady i po prostu kilka miłych słów.
Dobranoc!
Długą masz podróż.. z przesiadkami:)
OdpowiedzUsuńNie wiem co napisać tak na gorąco... Trzymaj się!
To prawda. A dopiero ją zaczynam!
UsuńBiedna jesteś z tą host rodziną :/ współczuje.. Oby ta druga okazała sie lepsza :) a to wszystko przez te zainteresowania? :/ ehh trzymam kciuki ;)
OdpowiedzUsuńNie tylko, sprawa była bardziej skomplikowana. Postaram się coś jeszcze o tym napisać ;-)
UsuńPer aspera ad astra, czyli przez trudy (i pola kukurydzy) - do gwiazd :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że szybko zorientowali się, iż nie mogą być dla Ciebie dobrą host rodziną. Szkoda, że się do tego w rozmowie nie przyznali... Nie bierz tego do siebie i ruszaj dalej!
Dobrze że zmieniasz rodzine tylko byś się męczyła a tak masz szanse na cudowny rok ;) a jeszcze możliwe jest że zmienia ci stan czy zostaniesz w Indianie?
OdpowiedzUsuńDobrze robisz zmieniajac rodzinę, tez bym zmieniła! Nie martw sie, glowa do góry i na pewno bdz miala wspaniala rodzinę! I zycze ci aby ten czas czekania minął jak najszybciej! 3maj się ;)
OdpowiedzUsuńDobrze ze zmieniajsz rodzine! Tak naprawde, rodzina goszczaca jest najwazniejsza na wymianie bo z nia spedzasz najwiecej czasu, wiec trzeba czuc sie z nimi dobrze, i dobrze dogadywac. Powodzenia! Mam nadzieje ze bedziesz miec wiecej szczescia z nowa rodzinka :=)
OdpowiedzUsuńTeraz kiedy okazalo sie ze zmieniasz rodzine, moge napisac ci szczerze, to czego wczesniej nie chcialam pisac zeby nie nastawiac cie negatywnie do tych ludzi. Od pierwszego twojego postu po przyjezdzie zastanawialam sie: po co ci ludzie zgodzili sie byc host rodzina? Nie maja miejsca w domu, nie maja czasu zeby Ci pomoc, oszczedzaja i nie sa w stanie nawet kupic Ci worka jablek. Dobrze ze szybko zrozumieli ze nie nadaja sie do goszczenia studentow, mam nadzieje ze zostana skresleni z listy h-rodzin. A za Ciebie bede trzymala kciuki, bo choc sie nie znamy, to bardzo polubilam Cie od pierwszego posta, i zycze ci szczescia. Trzymaj sie :-)
OdpowiedzUsuńMogę się tylko zgodzić i podziękować za wszystkie słowa :-)
UsuńMarta, wiej stamtąd. Ja nie jestem w 100% zadowolona, ale halo, mam miejsce do uczenia, do płakania itd., będę chodzić po lekcjach na zajęcia i wgl. I zgadzam się z przedmówczynią. Jak się nie zgodzą na zmianę, to dzwoń to biologicznych rodziców i powiedz, żeby ruszyli niebo i ziemię, abyś zmieniła rodzinę.
OdpowiedzUsuńJa oczywiście będę wiać, ale szukanie rodziny to nie taka prosta sprawa i dla mnie bardzo stresująca :( a moi rodzice poruszą niebo, ziemię i cały układ słoneczny w razie potrzeby <3
Usuń